W poprzedniej części tekstu postawiłem diagnozy, że polskie działania polityczne (przynajmniej w wersji oficjalnej dla masowego odbiorcy) oraz funkcjonowanie społeczne opierają się na demokratycznych stereotypach i błędnych założeniach, że mianowicie:
1. Polska jest w pełni demokratycznym i suwerennym krajem
2. Media są wolne i niezależne.
3. Polacy są świadomymi obywatelami i wyborcami.
Opisałem też na czym polega polska mediokracja i medialna wojna, powołując przykłady i kończąc wnioskami:
W ten sposób polscy wyborcy są całkowicie sterowani i rozgrywani przez specjalistów od „demokratycznej” władzy, a współcześni polscy „piarowcy” korzystają twórczo z rzymskich maksym: ”Dziel i rządź” oraz „Chleba i igrzysk”.
Aby wreszcie zatrzymać i odwrócić ten proces destrukcji społecznej i narodowej oraz erozji państwa, Polacy wymagają jakiegoś programu zbiorowej terapii i powrotu do wartości
Na takich diagnozach kończy się prawicowapublicystyka. Rzetelny i obiektywny dziennikarz nie jest przecież ideologiem, kaznodzieją, doradcą – trenerem ani terapeutą społecznym.
Zostawia wielką grupę przegranych wyborców, głosujących za „prawą Polską” w poczuciu pewnej bezradności, frustracji oraz braku wiary w realną zmianę. Rozwój sytuacji jest zaś dynamiczny i przynosi własne rozwiązania
(Ta część zawiera moje osobiste przemyślenia i strategie, które sam zacząłem stosować. Zaznaczam przy tym, że nie chcę wchodzić w bieżące spory polityczne i pouczać liderów i działaczy partyjnych, premierów i prezydentów, choć mam prawo do oceny ich działań. Politycy są w demokracji zawodowcami i mają dostęp do informacji, diagnoz społecznych, pieniędzy i środków. Za swoje działania powinni zatem ponosić odpowiedzialność zawodową, moralną i polityczną. Dotyczy to w takiej samej mierze wszystkich polityków, tak jak zwykłych obywateli. Kolejnym mitem jest jednak, że w takim systemie ”rozliczą ich wyborcy”. Wierzę jednak, że w takim systemie „szlachetni politycy” mogą również zwyciężyć (jn).
Jak zwyciężyć w tej wojnie?
(Media)
Co zatem ma robić przegrany wyborca i w końcu obywatel w tym matrixie (zapaści semantycznej), monopolu władzy medialnej i politycznej?
Rozsądek podpowiada: nie przyjmować dłużej szkodliwych mediotropów , opuścić ten teatr psychologicznej wojny, odciąć się od słów - paralizatorów, ściemniaczy i dopalaczy. Od przekazów dnia, balonów próbnych, newsów i komentarzy żołnierzy frontu medialnego zaprzyjaźnionych i apolitycznych telewizji, programów, stacji radiowych i portali, które dobrze znamy; od dowcipów, zabawnych szyderstw i prowokacji celebrytów, idoli i kpiarzy, internetowych dyżurnych trolli, od codziennej darmowej dawki propagandy na przystankach.
Trzeba znaleźć osobisty dystans do wielkiego toksycznego przekazu, codziennego programu zaciemniania i kontroli świadomości.
„Nie karmić trolla” – pisze bloger (P.Cybulski) na Salonie 24, mając na myśli posła z Biłgoraja. Lecz to cała rzesza publicznych trolli nakręca spiralę negatywnych emocji. Trzeba zatem powiedzieć: nie karmić przeszkadzających i negatywnych emocji: gniewu i zdenerwowania, pomieszania, frustracji, po prostu odzyskać informację, dystans i zdrowy rozsądek.
(Ludzie)
Zostawmy komentatorów i naszych politycznych oponentów w ich teatrze wojny, jeśli chcą, niech dyskutują w swoim własnym gronie, przekonują komentarzami swoich własnych masowych zwolenników. Przez szacunek dla ludzi nie nazywajmy ich jednak dłużej lemingami lub polactwem.
To zapewne trafna publicystyka, ale nie służy naszym celom i pozostawia nas tylko w stanie frustracji i bezradnej agresji wobec zmanipulowanej większości wyborczej.
(Działania)
Demokratyczna większość wyborcza nie decyduje w końcu o naszym życiu. My i tak robimy swoje dla naszych rodzin, współpracowników, społeczności lokalnych, a przez pozytywne działania budujemy zdrową wspólnotę lokalną i narodową.
Sztuczny świat speców od propagandy wciąga nas w sztuczne problemy, mami narracjami, epatuje i kontroluje.
Zwycięstwo w tej wojnie oznacza powrót do wymiaru realnego życia, realnej polityki i osobistego zarządzania, naszych wartości i celów, które mamy przed sobą.
Politycy – sztuka zwyciężania
Klika rad dla „idealnej” opozycji, bynajmniej nie dla konkretnych polityków.
Politycy są zawodowcami, otrzymują publiczne pieniądze, a więc jako ich wyborcy i podatnicy możemy wymagać od nich profesjonalizmu. A profesjonalizm to zdobywanie władzy i realizacja swojego programu.
Cóż z tego, pytają niektórzy komentatorzy, że politycy opozycji (PIS) opowiadają się za wartościami, ze chodzi im o prawdę, patriotyzm, szacunek dla Państwa Polskiego, uczciwość i zrównoważony rozwój, jeśli nie potrafią zwyciężać ? Mają rację, lecz nie wygrywają wyborów.
Przychylnej i życzliwej krytyce nie chodzi bynajmniej o instrumentalne stosowanie metod współczesnej demokracji medialnej, bardziej udawany piar i wizerunek.
Chodzi o wartości i sztukę zwyciężania, bycie zarazem szlachetnym i skutecznym politykiem. odrzucenie programu porażki, zgodnie z zasadą „Gloria victis” – „Chwała zwyciężonym”
Czy to możliwe w aktualnych polskich warunkach ?
Opierając się na „dwóch filarach” polskiej osobowościi stosując je pozytywnie, może
trzeba najpierw dowartościować zalety Polaków:
przedsiębiorczość, pracowitość, zdolność do wielkich uczuć i poświęceń, itd. mówić o programie nowoczesnego patriotyzmu i pozytywnych celach.
Po drugie warto zadać sobie pytania:
Czy potrafimy , jako opozycyjni politycy, zneutralizować ten wielki i zdemoralizowany front medialny?
Czy potrafimy stworzyć, obok religijnych, silne świeckie media prawicowe (np. typu Fox News) jako równowagę dla głównego przekazu i dobrą prawicową pop kulturę?
Do tego potrzebny jest kapitał i wiele innych warunków, które sprawiają, że są to długofalowe cele strategiczne.
Mając teraz przeciwko sobie medialną kampanię i chcąc uzdrowić Państwo i obywateli, a także zwyciężyć w wyborach nie można jednak podejmować psychologicznej wojny: tematów, pól konfliktów, sterowanych emocji, wrzutek i narracji.
Jeśli w ogóle, jako politycy, występujemy na linii frontu, jeśli jeszcze toczy się jakaś dyskusja , a nie rozgrywają masowe wystąpienia, nie rozmawiajmy o psychologii i tematach zastępczych, lecz o sprawach realnej polityki – merytorycznie.
Ponieważ trwa polowanie na słowa, nie używajmy języka emocji, kłótni lub świętego oburzenia, gdyż jest on po prostu nieskuteczny.
Używajmy języka faktów, techniką „zdartej płyty” mówmy o faktach, to same fakty dobitnie świadczą przeciwko dominującej narracji rządzących.
Spokojny i skoncentrowany wojownik zawsze wygrywa, tym bardziej, że po drugiej stronie występują ci sami od lat medialni żołnierze, weterani transformacji - sztandarowi dziennikarze i politycy, stosujący te same chwyty i wzorce „dyskusji” - polowania na emocje i gafy. Zagadywanie, niedokładne cytaty, odwracanie uwagi, plotka i kłótnia etc. to obraz sztandarowych programów, audycji i „wywiadów” głównego przekazu.
Wystarczy analiza nagrań, odpowiedni trening i przygotowanie do takich „debat”, do tego osobisty dystans i poczucie humoru i zwycięzca ”bierze wszystko” – uznanie dla swoich racji i demokratyczną popularność.
Zamiast „Gloria victis” przewodnią staje się zasada” ja nie walczę, ja zwyciężam”.
Zawodowi etyczni politycy są ponad małostkowością tematów zastępczych, prowokacjami i kłótniami, Nie zajmują się walką z politycznymi wrogami, lecz strategią zwyciężania, realizacji pozytywnych społecznych i narodowych celów.
Smoleńsk 2010
Imperatyw moralny na linii frontu
(interpretacja)
Tragedia smoleńska wstrząsnęła Polską. Jej wyjaśnienie jest teraz racją stanu i wyzwaniem etycznym, większym niż polityka wizerunkowa i demokracja sondaży.
Pomimo wielkich oporów i trudności w prowadzeniu śledztwa i rosyjskich ustaleń, akceptowanych i propagowanych przez większość mediów, polskie władze, elity, PO, PSL, SLD, itd. i dużą część wyborców, istnieje też wielka nadzieja, że prawda o 10 kwietnia zostanie w końcu odkryta, bez komentarzy i medialnego zgiełku.
Dzięki niezłomności i konsekwencji rodzin, posłów, blogerów, niezależnych dziennikarzy i ludzi oddanych sprawie Polska odzyska powagę, godność i honor.
Osobista deklaracja
zwykłego obywatela
Jako wyborca i obywatel popieram każdą realną siłę polityczną, która stwarza nadzieję, że polskie sprawy będą traktowane poważnie i uczciwie.
Chociaż należę do mniejszej połowy przegranych Polaków, nie szukam podziałów i sztucznej jedności. Myślę po prostu o ludziach, którzy tutaj mieszkają, o ich potencjale i zaletach, na których można budować społeczny rozwój i dobrobyt oraz silę państwa.
Myślę o historycznych polskich tradycjach indywidualnej wolności i tolerancji religijnej.
O programie nowoczesnego patriotyzmu.
Czym dla mnie jest Polska ? Miejscem mojego urodzenia, moim domem, moim snem.
Nie jestem katolikiem, muzułmaninem, żydem, teistą ani ateistą, jestem buddystą.
Nie jestem peowcem, pisowcem ani antypisem.
Jestem po prostu patriotą i dla mnie prawda, szczęście i miłość – działanie dla dobra innych, mojej rodziny, mojego kraju I świata są najważniejsze.
Podziękowania dla wielu znakomitych prawicowych dziennikarzy i blogerów m.in. z Salonu 24.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Będę wdzięczny za wszystkie komentarze, nawet te „trollowskie”. Niestety nie jestem w stanie śledzić na bieżąco dyskusji i do tych wszystkich uwag mogę odnieść się w innym tekście.
Cieszę się przy tym, ze poza głównym przekazem istnieje możliwość takiej wolnej dyskusji w Internecie.